-
Administrator
Posty: 5899 Dołączył(a): Wt, 3 czerwca 2008, 22:42 Lokalizacja: Sosnowiec
|
 Napisane: Wt, 2 czerwca 2009, 08:51
Ciekawy wywiad o języku Zagłębia Dąbrowskiego: Różnorodność to wartość Czy istnieje język zagłębiowski? Czym wyróżniamy się na tle pozostałych obszarów Polski? Czy warto te różnice pielęgnować?
O tym, jak język buduje tożsamość regionalną rozmawiamy z dr hab. Aldoną Skudrzyk z Instytutu Języka Polskiego Uniwersytetu Śląskiego.
Czy możemy mówić o czymś takim, jak język zagłębiowski?
Pojęcia „język" używamy bardzo ogólnie. Tak, jak mówimy o języku lokalnym czy młodzieżowym, możemy mówić też o języku Zagłębia. Mamy tutaj jedną bardzo charakterystyczną cechę polegającą na tym, że czasowniki, których temat zakończony jest na spółgłoski -b, -m, są wymawiane twardo, a więc łape, grzebe, kąpe, a nie łapię, grzebię, kąpię. To jest archaiczna postać tych czasowników. Najciekawsze ze strony językowej jest to, że sąsiadujemy z silną gwarą śląską - czujemy jej odrębność, mimo że jesteśmy w tym samym obszarze administracyjnym. Być może dlatego często się zastanawiamy nad pojęciem językowej odrębności. Śląsk i Zagłębie leżą w różnych dialektach, a jego granica to granica kulturowa, historyczna czy dawnych archidiecezji. Zagłębie jako obszar należy do Małopolski. Mamy cechy tożsame z Krakowem, Częstochową. Możemy więc mówić o prawdziwej odrębności. Z drugiej strony można też obserwować przenikanie obu gwar na granicy między Mysłowicami a Sosnowcem.
Czy to przenikanie grozi silenizacją?
Trzeba wiedzieć o tym, że w ogóle dzisiaj w polszczyźnie zaczyna dominować język potoczny, niestaranny, język codzienny różnych środowisk. Można więc czasem pomylić to, co gwarowe, śląskie, z tym, co potoczne, ogólnopolskie. W gwarze śląskiej nie ma bowiem żadnej cechy, której nie byłoby we wszystkich innych dialektach, tutaj jednak występuje duże zagęszczenie tych cech. Zdarzają się pojedyncze słowa, np. w Zagłębiu wyraz „synek". Takie obawy mogą rodzić się również z powodu pracy, np. w kopalni, gdzie obowiązuje język środowiskowy, gdzie trzeba posługiwać się gwarą, bo jest ona tożsama z językiem zawodowym, a od niego zależy szybka komunikacja. Możemy więc obserwować przenikanie się, ale na pewno nie asymilację. Język Zagłębia jest bardziej zbliżony do języka wzorcowego, ogólnopolskiego. Wyczuwalny jest więc rodzaj dumy z tego, że umiemy mówić po polsku poprawnie.
Jakie językowe różnice, oprócz tej już wymienionej, możemy zaobserwować w Zagłębiu?
Słyszymy głoski pochylone, np. powiemy motór, doktórka, po schódkach. W Zagłębiu mówimy po małopolsku. Dawniej taką najważniejszą cechą tego regionu było mazurzenie - niewymawianie głosek sz, rz, cz, dż. Mówiło się więc solik, copka, rękawicki - co dzisiaj spotykane jest jeszcze na wsi. Pozostają też ślady hiperpoprawności - np. mówienie raczuchy zamiast racuchy. Boimy się, że racuchy to określenie gwarowe, więc mówimy raczuchy. Kolejna cecha zauważalna na naszym obszarze dotyczy głosek ir, yr - derektor, fieranka. Różnice występują też na innych poziomach. Mówimy np. o akcencie krakowskim - przedłużaniu ostatniej samogłoski w wyrazie. Zdarzają się też wyrazy charakterystyczne dla regionu Zagłębia, np. smyrać - trudno jednak przyjąć, że występuje on tylko na naszym obszarze, bo należy do dziedziny wyrazów familijnych, nazywających uczucia. Najważniejsze jednak jest to, że język zagłębiowski jest językiem z cechami małopolskimi a odrębności od języka ogólnego jest w nim niewiele.
W swoich publikacjach zwraca Pani uwagę, że po 1989 roku języki różnych regionów zaczęły się przenikać. Jak to wpłynęło na język? Czy pozytywnie?
Obserwujemy tu ruchy pionowe i poziome. Pionowo, to co było oficjalne, odchodzi - zwycięża to, co potoczne. Poziomo - przenikają się języki poszczególnych regionów. Trudno jest oceniać czy coś jest dobre dla języka czy nie, bo nigdy tak nie jest, że tendencja będzie do końca przewidywalna. Dla jednego ważne będzie zachowanie w nowym regionie własnej odrębności, dla innego wtopienie się. Najważniejsze jest budzenie świadomości, zwracanie uwagi, że jest coś takiego jak odrębność językowa, że język nie jest tylko narzędziem do rozmawiania, ale także po nim poznaje się kim jesteś, jakie masz wykształcenie, jaki jest twój poziom kultury i skąd pochodzisz. Trzeba więc języka używać świadomie.
Może jest też tak, że w momencie, gdy dochodzi do przenikania się kultur, różnice nie zacierają się, bo zaczynamy pielęgnować to, co nasze...
Tak jest. Ta lokalność jest teraz odświeżana. Wymyśla się produkty lokalne, bo przez to zwiększamy swoją identyfikacje. To chroni przed rozpłynięciem się w Europie.
Czy warto kultywować nasze językowe odrębności?
Pielęgnowanie ma wiele aspektów. To jest odnajdywanie samego siebie w kraju McDonaldsa i Coca-coli, identyfikowanie siebie, szukanie swoich korzeni, poczucie bycia skądś, co jest ważne psychologicznie. Ale też ważne jest to, żeby kultura nie stała się jednolita, czyli żadna. Różnorodność, rozmaitość - to jest zawsze wartość. Ważny jest jednak sposób, w jaki to pielęgnujemy - ważne, by to nie było działanie przeciwko innym, antagonizowanie, tylko działanie, które nas identyfikuje z grupą, odrębność na zasadzie budowania wartości. Język jest więc ważny, bo buduje poczucie tożsamości. Mówienie o nim jest potrzebne, bo gdy dziś jesteśmy w wielkiej Europie i wiele osób boi się, że się nasza tożsamość w niej rozmyje, to właśnie język staje się czynnikiem budującym tożsamość.
Rozmawiała: Magdalena Kłobusek http://e-sosnowiec.pl/index.php?dane=ty ... =822&num=1
|